Według danych Głównego Urzędu Statystycznego od kilku lat w naszym kraju przychodzi na świat coraz więcej dzieci. W całej Polsce brakuje jednak miejsc w żłobkach, a dzieci są wpisywane na listy rezerwowe. Problem w tym, że placówek tego typu jest za mało, a nowe żłobki prawie nie powstają - donosi "Gazeta Wyborcza".
Młode matki, które chcą aby ich dzieci przebywały w żłobku, nie mogą znaleźć dla nich miejsca. W większości tych placówek brakuje miejsc, a dzieci umieszcza się najczęściej na listach rezerwowych. Na przyjęcie do niektórych żłobków trzeba czekać aż pół roku. W jednej z warszawskich placówek na przyjęcie realną szansę mają jedynie rodzice, którzy zgłosili swoje dzieci w lutym i marcu.
Tymczasem z danych GUS wynika, że w naszym kraju od kilku lat rodzi się coraz więcej dzieci. W 2004 roku przyszło na świat – 356,2 tys. , a w 2005 roku – 364,4 tys. Od stycznia do maja w 2005 roku urodziło się 151,6 tys. dzieci, a w 2006 roku w tym samym okresie 155,3 tys.
Brak miejsc w żłobkach jest przede wszystkim problemem dużych miast. Tylko w Warszawie kiedyś na dzielnicę przypadało 12 żłobków – obecnie zostały tylko trzy. Zdesperowanym rodzicom pozostają oferty prywatnych żłobków, za kilkaset złotych miesięcznie.
Z braku miejsc w żłobkach zdaje sobie sprawę wiceminister pracy i polityki socjalnej Joanna Kluzik-Rostkowska, które przyznała, że chciałaby aby problem żłobków znalazł się w rządowym programie wspierającym rodziny.