kobiety.net.pl

Nazwa: Hasło:
 
Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się
» Polityka cookie Kobiety.net.pl

Strona główna   Dom   Kariera   Rodzina   Styl   Zdrowie   Związki   Życie   Klub  

 
Szukaj

   





 
Ankieta
Czy kobiety w Polsce są dyskryminowane w pracy?





 
 

Mały ekonomista czyli parę słów o kieszonkowym
2006/9/13 11:54:39

Pieniądze wprawdzie szczęścia nie dają, ale mało kto potrafi oprzeć się chęci ich posiadania. Dzieci wystawione na pokusy telewizyjnych reklam od najmłodszych lat uczą się, że pieniądz jest czymś, co otwiera przed człowiekiem szerokie możliwości – najpierw umożliwia zakup fantastycznej lalki czy klocków, a potem, kto wie, może jachtu albo własnego samolotu?

Pierwsze poważne zainteresowanie pieniędzmi pojawia się u dziecka sześcio – siedmioletniego. W tym wieku zaczyna ono interesować się wartością pieniądza, dostaje od rodziców lub dziadków drobne kwoty „na loda” czy „lizaka”, uczy się więc nimi zarządzać i może to być dobry moment na wprowadzenie stałej „pensji” czyli kieszonkowego.

Wypłacanie dzieciom kieszonkowego ma wielu zwolenników, ale i równie dużo przeciwników. Na pewno może być dobrą metodą nauki podstaw ekonomii – na razie w bardzo ograniczonym zakresie, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Maluch posiadający własne pieniądze uczy się nimi gospodarować, czuje się bardziej „dorosły” i samodzielny. Problem w tym, że umiejętność racjonalnego gospodarowania funduszami przychodzi z czasem (a niektórzy nie nabywają jej nigdy…), więc rodzice przez jakiś czas powinni wykazywać się żelazną konsekwencją i odpornością na prośby dziecka, które wydało już wszystkie pieniądze, a „koniecznie” musi kupić „tę gazetkę” czy kolejną paczkę chipsów. Jeśli kieszonkowe rzeczywiście ma spełnić swoją edukacyjną rolę, nie ulegajmy takim prośbom!

Kieszonkowe, oprócz tego, że uczy dziecko oszczędzania, wykształca także u niego wiele pożądanych w dorosłym życiu cech: cierpliwości, wytrwałości w dążeniu do celu, odpowiedzialności i umiejętności dokonywania wyborów. Dzieci gospodarujące własnym „budżetem” szybko uczą się liczyć i stają się bardzie krytyczne wobec reklam – na własnej skórze przekonują się bowiem, że reklamowane „cuda” są nie tylko bardzo drogie, ale często niewarte swej wysokiej ceny.

Strony: [1] [2] następna »


Oprac: Adrianna Buniewicz

 
 

WyslijPowiadom znajomego DrukujWersja do druku LinkDodaj link Kanal RSSKanal RSS

Zainteresował Cię ten artykuł? Przeczytaj podobne. Kliknij i wybierz temat: dziecko, kieszonkowe, oszczędzanie


 


 


 
Przepis dnia: Pavlova biała z kiwi

Uzależnia i powoduje, że ci którzy szukali dotąd zastosowania dla "nadmiarowych" białek, mają problem co zrobić z żółtkami.»