Opisowy system oceniania wciąż budzi kontrowersje wśród nauczycieli oraz rodziców uczniów młodszych klas podstawówek. Wielu z nich chętnie powróciłoby do tradycyjnych stopni.
Minęło już dużo czasu, odkąd do szkół został wprowadzony system ocen opisowych w młodszych klasach szkół podstawowych. Jego zwolennicy uważają, że tradycyjne oceny powodowały, iż nauczyciele oceniali podopiecznych za opanowanie materiału przewidzianego programem nauczania, czyli za uzyskane efekty. Nie uwzględniali natomiast możliwości dziecka. Często nie dostrzegali przyczyn słabych wyników swojego ucznia.
Niepotrzebne kompleksy - Minusem stopni było też dzielenie uczniów na dobrych i słabych - mówi Beata Krasowska, pedagog szkolny z Poznania - Z psychologii wiadomo, że każdy z nas, a zwłaszcza dziecko, myśli o sobie na podstawie opinii otoczenia. Tradycyjne oceny powodowały, że dziecko formułowało przekonania dotyczące obrazu samego siebie. Jeżeli była ona dość wysoka to dziecko rozwijało się i łatwiej pokonywało trudności. Natomiast, gdy była gorsza, zabierało to mu motywację do nauki i powodowało ogólną niechęć do szkoły. Uczeń słaby psychicznie, który wkładał dużo wysiłku w opanowanie materiału, a otrzymywał słabe oceny, w końcu wątpił w swoje możliwości i przestawał się uczyć, bo nie widział w tym dalszego sensu.
Jak w przedszkolu Mimo wielu zalet ocen opisowych, wciąż wielu rodziców i nauczycieli nie jest do nich przekonanych. - Moim zdaniem nie jest to dobry system oceniania - twierdzi Anna Kunka, mama 8-letniego Maćka, ucznia drugiej klasy. - Te oceny są nie tylko niewystarczająco zrozumiałe dla nas, ale również dla dzieci. Zupełnie ich nie motywują do większego wysiłku. Kiedyś wiadomo było, że jak dziecko dostało piątkę, to znaczy, że się postarało i wtedy było z tego dumne. Z oceny opisowej niewiele dla takiego malucha wynika. Ciągle czuje się jak w przedszkolu, gdzie niewiele się od niego wymagało. Sposób na „opisówki” Również wśród nauczycieli jest wielu przeciwników nowego systemu oceniania pierwszaków, drugo- i trzecioklasistów. Wielu z nich, ciągle jeszcze tęskni za czasami, gdy w dzienniku było pełno piątek czy czwórek.
- Przede wszystkim było to bardziej przejrzyste i jednoznaczne - mówi Beata Jarzębowicz, wychowawca klas młodszych jednej z łódzkich podstawówek. - Teraz duży kłopot sprawia przede wszystkim formułowanie tych ocen.
Pomocny może być tu dziennik elektroniczny. W elektronicznej formie dziennika lekcyjnego, nauczyciele mogą znaleźć wiele już przygotowanych opisów. Aby były one dokładniejsze i bardziej zrozumiałe dla rodziców, powstała specjalna biblioteka tych ocen. Każda szkoła może ją indywidualnie uzupełniać i dzięki temu osiągnąć zakładany cel programowy.
Na szczęście coraz więcej szkół korzysta z tego typu udogodnień, więc jest szansa, że już wkrótce nowy system oceniania nie będzie stanowił dla nikogo problemu.
Babà jest pochodną ciasta rosnącego na naturalnych drożdżach, typowego dla polskiej tradycji ludowej. Uważa się że odmiana ta została wprowadzona na życzenie Gerolamo Baby, osiemnastowiecznego króla Neapolu, który był wielkim wielbicielem słodkości. »